Jak to kiedyś rzekł pewien Premier - yes, yes, yes!
W poniedziałek, 3 czerwca wszedł wykonawca. Wykonawca, który nam budował już dom w 2015 roku. Byliśmy na tyle zadowoleni z jego pracy, że teraz nie było innej opcji aby budował nam ktoś inny.
W poniedziałkowy ranek na działkę wjechał Cat. Za kierownicą sam właściciel firmy. Trochę nas to na początku połechtało, że szef osobiście nam działkę ryje . Wcześniej nie kalał się pracą fizyczną, zresztą miał co ogarniać. Spora ta jego firma. Jak nam później powiedział kupił koparkę aby budować od A do Z na własnym sprzęcie. I tak mu się to kopanie spodobało, że sam lubi się nieraz zabawić.
Nasza działka po małym conieco:



W kolejnych dniach działo się - 7 chłopa zbijało szalunki, kręciło zbrojenie, ustawiało wszystko w wykopach.
W czwartek, 6 czerwca po pracy pojechałem zobaczyć efekt. Nie było jeszcze skończone choć Panowie uwijali się jak mogli. Współczułem im serdecznie - praca w słońcu w 33 stopniach Celsjusza nie należy do przyjemności. Napawałem swoje oczy widokiem piachu, desek i żelastwa, aż tu nagle... hmmm. Jedna z osi budynku przesunięta o około 20 cm...
Okazało się, że chłopaki machnęli się w tym upale i zamiast dać ławę w osi przesunęli ją do krawędzi wewnętrznej. Sami zobaczcie.

Szybki telefon, przyjęte do wiadomości. Na drugi dzień Panowie z samego rana poprawili. Byliśmy gotowi na zabawę z betonem.


Na sobotę umówiłem 7 m3 chudziaka na podkład pod ławy. Powiem Wam, że zamówienie betonu w sezonie na 2 dni do przodu graniczy z cudem. No ale od czego ma się sąsiadów/przyjacół? Beton miał przyjechać w sobotę o godzinie 7.
Sobota, godzina 6:30 wyrywa mnie ze snu telefon. Nie muszę Wam chyba mówić co normalny człowiek robi w sobotę rano? Odsypia imprezę piątkową. No więc jak telefon zadzwonił nie wiedziałem gdzie jestem, kim jestem i co robię
. Dzwonili z betoniarni, że nie mogą dodzwonić się do wykonawcy i czy na pewno mają ładować betoniarkę. Wykonałem szybki telefon do Szefa i dał zielone światło. Ładować!
Zjadłem spokojnie śniadanko, napiłem się kawy i pojechałem spokojnie podziwiać efekty...
(tutaj miały być zdjęcia chudziaka ale mi wsiąkły )
Komentarze